sobota, 17 października 2020

12. Silesia Marathon – 04.10.2020 r.

 Siedzę na tym tekstem już dłuższą chwilę i nie za bardzo wiem od czego zacząć. Od tego, że tegoroczny Silesia Marathon był moim czwartym startem na tej trasie? A może od tego, że w przeddzień biegu spałem może pięć godzin? Że winny temu był stres związany ze sporą liczbą podbiegów, a także deszcz i wiatr, który około godziny czwartej przewracał okoliczne kosze na śmieci? Zacznę może od końca: tegoroczny Silesia Marathon był najbardziej satysfakcjonującym maratonem, który dano mi było przebiec. Jasne, były maratony o wiele bardziej spektakularne pokroju Nowego Jorku czy Londynu. W żadnym z nich nie dałem jednak z siebie tyle, co w trakcie 12. Silesia Marathon. To była piękna walka, która skończyła się tak nieoczekiwanym happy endem, że w dalszym ciągu ciężko mi w niego uwierzyć.


Cały tekst na stronie http://drogadotokio.pl/2020/10/07/12-silesia-marathon-04-10-2020-r/


źródło tekst i foto - http://drogadotokio.pl/





piątek, 16 października 2020

PIERWSZE ULTRA! 12 godzin po Rocky Mountains.

 Coś jest nie tak…Wyciągam telefon, próbuję trafić w mapę biegnąc, ucieka mi spod palców – jest kamieniście. Namierzam kropkę, oddalam obraz. “Guys, we’re not gonna make it!” krzyczę do chłopaków za mną i przede mną. Zostaliśmy z siedmioma ostatnimi kilometrami i, teraz już mam jasność,  totalnie niedoszacowanym czasem na powrót. Miasto widać nisko, jeszcze niewyraźnie. Przyspieszamy, lecimy w dół jak najmniej hamując. Myśli mam proste: o kamieniach, o piachu, o wodzie, której nie mam czasu się napić…I jeszcze o tym, że biegaliśmy 11 i pół godziny i jeśli za kolejne pół nie wpadniemy na metę, będziemy zdyskwalifikowani.


Czytaj dalej na stronie https://www.runwithmum.pl/ultra/